78192
Książka
W koszyku
Kultowa humorystyczna minipowieść w 15 scenach, nie tylko dla dzieci. Smoki Beaty Krupskiej nie dają się wcisnąć w żadne szufladki (być może dlatego, że są po prostu za wielkie). Nie są podobne do żadnego innego bajkowego gada – jedne grube, pokryte gdzieniegdzie kłakami, inne szczupłe, rasowe, z kolorowymi jeżykami na głowach, jeszcze inne puchate wielkogady (bo przecież nie wielkoludy...) o pomarańczowych oczach. Są tak różne, ale coś je łączy – wszystkie smoki z prawdziwego zdarzenia mają na szyjach termosy z zupą ogórkową, wcinają smażone na maśle muchomory i jedno jest pewne – nie potrafią latać, choć ogniem czasami zieją, a na zimę zasypiają snem niedźwiedzim (albo raczej smoczym). Mieszkają sobie na leśnej polanie, unikając ludzi. I wcale nie są sympatyczne, wręcz przeciwnie – to zarozumiałe i zgryźliwe gadziny. Ale nie można ich nie lubić, a to choćby dzięki pomysłowości i poczuciu humoru. Bo jak tu nie zapałać sympatią do przerośniętej jaszczurki, która potrafi liczyć tylko do osiemnastu, a czasami zagra też na saksofonie i zbuduje mur? Każdy smok to indywidualista. Są smoki rasowe i „skundlone”. Smocza arystokracja charakteryzuje się smukłością sylwetki oraz przechodzeniem mutacji strun głosowych. To bardzo muzykalne smoki: „Są tak muzykalne, że nigdy nie słuchają muzyki. Muzyka je drażni i w tym rozdrażnieniu zjadają ludzi”. Poza tym żrą krochmal i są strasznie zarozumiałe. Jeden z nich to Zdzisław, a drugi… hm... nie ma imienia, bo nie ma na to czasu. Galeria smoczych indywidualności! Ale na smoczej polanie jest postaci wiele. Krokodyl, co na gitarze gra, „niewyrośnięty smok”, czyli Żaba, której nikt nie lubił, bo miała pryszcze na plecach i wyłupiaste oczy, Łysy Pies, co melodię z saksofonu Smoka Zygmunta wydobywa, Makrauchenia – Chenia, jedyna, która ocalała po zagładzie dinozaurów, Rysio Kapustnik – motyl zalecający się Cheni, Fioletowy Kot i cała masa innych wyrazistych zwierzaków. Wszyscy żyją sobie razem, kłócą się, dogryzają sobie, ale tak naprawdę mocno się przyjaźnią. Dni spędzają na wymyślaniu coraz to nowych zajęć i na słuchaniu opowieści. Dowiemy się z nich np. m.in. o tym, że Krokodyl potrafi skroić suknię dla Żaby oraz zrobić na szydełku hamaki. I lubi knedle ze śliwkami. A Żaba tak naprawdę nie obgryza paznokci, bo przecież ich nie ma, że zegarki nie są po to, by odczytywać z nich godzinę, bo jak ktoś zna godzinę, to zegarek mu niepotrzebny. Podobnych mądrości w „Scenach z życia smoków” jest wiele, a przy okazji autorka rozprawia się również ze znanymi legendami, np. tą o smoku z krakowskiej Smoczej Jamy, który tak naprawdę był tumanem, bo przecież każdy wykształcony smok wie, że porzucona owcza skóra nie wróży nic dobrego. Beata Krupska wykazuje się wyczuciem subtelnej ironii oraz dystansem do wszelkich przywar i ludzkich wad. Bo prawda jest taka, że w tych smoczych charakterkach, jak w zwierciadle, niejeden człowiek mógłby się przejrzeć. A na koniec smocza rada na życie: „Trzeba się cieszyć z drobnostek, bo nigdy nie wiadomo, jakie urwisko czeka nas jutro”, czyli – jak to mówią – Carpe diem!
Status dostępności:
Filia nr 1
O dostępność zapytaj w bibliotece: sygn. II/Pf (2 egz.)
Filia nr 3
Egzemplarze są obecnie niedostępne
Filia w Tyliczu
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. I/N (1 egz.)
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej